Zamknięta komnata

Zamki, pałace, stare dwory to miejsca, w których zawsze szukamy niesamowitych historii oraz ciekawi nas czy znajdziemy tam historie, które zmrożą krew w naszych żyłach czy wręcz przeciwnie, okaże się, że mury te kryją najlepsze historie miłosne, o których marzy każda kobieta. Często miejsca takie tworzą swoje historie by stać się znacznie bardziej rozpoznawalnymi miejscami w porównaniu z innymi. Trudno jest określić w tym momencie, czy te legendy faktycznie są tylko fikcją czy mają w sobie ziarno prawdy. W naszych okolicach taki miejscem bez wapienia jest właśnie Chalin. Jest to zabytkowy zespół dworsko – folwarczany. Dzisiaj znajduje się pod opieką Zespołu Parków Krajobrazowych województwa wielkopolskiego i siedzibą Ośrodka Edukacji Przyrodniczej Sierakowskiego Parku Krajobrazowego. W okresie przedwojennym, w momencie, gdy siedziba była własnością niebieckiego rodu, wzbudzał on powszechny lęk.

Najbardziej popularnym podaniem, które krążyło we wsi, cieszyła się historia zamkniętego na klucz pokoju. Mówiło się, że w owym pokoju właścicielka dworku dokonała kilku morderstw. Podobno mordowała z chęci zemsty oraz wzbogacenia się. Jej ofiarami mieli być mężowie, ponieważ po nich miała okazję odziedziczyć pieniądze, które są niezbędne do utrzymania posiadłości. Nigdy jednak nikt nie był w stanie powiedzieć czy morderstwa te faktycznie zostały dokonane i w jaki sposób owa kobieta miałaby je dokonać. Według niektórych podań mówi się o otruciu trzech małżonków. Dokonane w tajemniczej komnacie zabójstwa miały sprawić, że owy pokój jest przeklęty. Kto wejdzie do niego, nie wyjdzie z niego żywy. Dlatego właśnie przez długi okres czasu stała ona zamknięta na klucz. Klucz jednak został gdzieś dobrze schowany w zamku, aby żaden odważny członek rodziny nie miał ochoty spróbować czy to jest prawda.

Wiele strachu wywołują także żeliwne schody, które wiodą do podziemia posiadłości. Podobno pod posiadłością znajdują się lochy, w których można znaleźć ciała zamordowanych mężczyzn. Oprócz tego mówi się także o tym, że lochy te skrywają przejście do samego Sierakowa.

Powyższa legenda jest tą najbardziej znaną i wywołującą najwięcej emocji, jednak istnieje także wiele innych legend. Dotyczą one głównie pochodzenia czy samej nazwy miejsca. Podobno dworek zawdzięcza nazwę złapanej przez ubogiego rybaka rybie, dokładniej chodzi o rybę lin. Dworek ten podobno na samym początku zamieszkiwała uboga rodzina. Łowił on ryby, by zapewnić odpowiednie jedzenie swojej rodzinie.

O samym dworku posiadamy także kilka informacji, które są potwierdzone. W latach przedwojennych właścicielką Chalina była starsza pani, niemiecka hrabina. Mówi się, że rzadko bywała w owej posiadłości i zajmował się nią niejaki pan Kazimierz, którego mianowała zarządcą posiadłości. Mówi się, że w tamtym okresie na parterze mieszkała siostra Kazimierza, niejaka pani Władzia Błażakówna wraz z rodziną. Już wtedy mówiło się dużo o zamkniętej komnacie. Można  znaleźć, że mieszkańcy ostrzegali swoich gości przed zamkniętą komnatą i mówiono wtedy o tym, że kto żywy tam wchodzi, żywy nie wyjdzie. Także schody, o których już wcześniej wspomniano były uznawane za przeklęte. Przechodząc po tych schodach ma się do dzisiaj dziwne ciarki na plecach i wrażenie jakby ktoś nas obserwował.  Legendy to jedna sprawa, ale właśnie emocje, które towarzyszą nam podczas przebywania w tych miejscach to druga sprawa. Nikt jednak nie wie, czy to wszystko jest prawdą czy zupełną fikcją i wymysłem okolicznej ludności.